Myślałam:
— Jakąż będzie Żanna, gdy wyrośnie?
Nie chciałabym dostać się wtedy w jej ręce.
Uciekłam do swego kącika. Usiadłam i zaczęłam się kiwać.
Musiałam poważnie się zastanowić nad tem, co zaszło.
Już nie lubiłam Żanny. Nie mogłam dłużej pozostać przy niej…
Doczekałam się chwili, gdy służąca przed nocą otwiera drzwi na podwórze.
Schowałam w zanadrze swój pamiętnik, ołówek i niespostrzeżenie wybiegłam z domu.
Postanowiłam nigdy już do Żanny nie powrócić.
Wolę rudego Wróbla i łysego sklepikarza, niż ją!
Nie wiem, dlaczego, ale wolę…
Od wczoraj jestem sama i wolna.
Strasznie mi i smutno.
Jednak — tak lepiej! Mogę być smutną, kiedy chcę. Nie muszę rechotać wesoło i gwizdać, zabawiając innych, a płacząc ukradkiem.
Dziś dużo łez wylałam. Wspominałam dżunglę, mamusię i Zo-Zo.