Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/170

Ta strona została uwierzytelniona.

Zauważyłam wkrótce, że żelazne okienko skrzyni nie było szczelnie przymknięte.
Aha! Dalej poszło zupełnie gładko.
Szybko i zręcznie wdrapałam się na czarny dach skrzyni.
Stąd — do okienka.
W skrzyni było ciemno.
Dostrzegłam jednak, że pełno w niej jabłek.
Nie namyślając się, skoczyłam nadół.
Co za pyszne były te jabłka! Nie mogłam się oderwać od nich. Jadłam i jadłam.
Wkrótce zmorzył mnie sen. Powieki opadały same.
Wcisnęłam się do ciemnego kącika, gdzie znalazłam trochę słomy.
Usnęłam…
Nie wiem, jak długo spałam.
Gdy przebudziłam się i oprzytomniałam, zrozumiałam, że skrzynia szybko się toczy.
Trzęsła się, dygotała, skrzypiała.
Pod podłogą rozlegał się miarowy turkot:
— Ta-tata! Ta-tata! Ta-tata!..
Jechałam. Dokąd? W nieznany świat…
Westchnęłam… Zbierało mi się na płacz.
Opanowałam łzy. Pomyślałam, że w mojej nowej przygodzie to nie pomoże.
Czy będę płakała, czy nie — skrzynia będzie