Ta strona została uwierzytelniona.
Wziął mnie ostrożnie na ręce, tulił do siebie, całował w główkę. Odpowiadałam mu pieszczotą. Tak dawno jej nie miałam!
Serca nam biły mocno. Płakaliśmy oboje.
Zaczęłam opowiadać nowemu przyjacielowi o swoich przygodach.
Nie rozumiał, lecz uśmiechał się i gładził moje rączki.
Nareszcie rzekł:
— Wiem, że coś mówisz do mnie. Nie mogę ciebie, małpko, zrozumieć. Opowiem tobie o sobie. Z pewnością, też nie zrozumiesz mnie, jednak opowiem.
Posadził mnie sobie na kolana, otulił nóżki połą kurteczki i ciągnął:
— Chodzę po wsiach i miasteczkach z Józefem. Józef jest akrobatą. Niegdyś był sławny. Teraz — stary i chory. Zresztą ciągle jest pijany… Pije dżyn i whisky… Nauczył mnie swoich