Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

Widzowie nie posiadali się z uciechy.
Józef całował mnie po rękach, Pawełek miał łzy w oczach.
Do kapelusza Józefa sypały się duże i małe krążki monety.
Uzbierała się tego spora kupka!
Byłam dumna i szczęśliwa.
Ha! Dobrą szkołę dał mi „wujek“ Ori-Ori.
Ktoby mógł się spodziewać, że te „wujkowe“ figle przydadzą się na coś?!
A przecież się przydały! I to jeszcze jak!
— Jesteś wielką artystką! — rzekł do mnie Józef po przedstawieniu.
Jestem „artystką“? Co to znaczy?
Pewno coś dobrego, bo Józef mówił to ze wzruszeniem i zachwytem.
— Jesteś moją przyjaciółką, mała, kochana małpeczko! — szepnął do mnie Pawełek.
To sprawiło mi prawdziwą radość!
Źle tylko, że przy fikaniu pękły mi spodenki…
Byłam zmartwiona…

Dni nowych wrażeń.

Piszę teraz rzadko.
Najpierw — oszczędzam papier. Powtóre — nie mam czasu.
Ciągłe przedstawienia, oklaski, ciężka praca…
Pieniędzy teraz zarabiamy dużo.