Józef choruje dziś.
Występowałam w cyrku z Pawełkiem.
Pokazałam nową sztuczkę.
Podczas pisania listów sama zapaliłam fajeczkę.
Niebardzo to przyjemne. Dym szczypie w gardle. Z oczu płyną łzy.
Jednak, widocznie, jest to bardzo śmieszne.
Małpka siedzi, ma na nosie okulary, pyka fajeczkę i pisze.
Publiczność tak się śmiała, że trząsł się cały cyrk.
Obrzucono mnie przeróżnemi przysmakami.
Powróciliśmy do domu, obładowani cukierkami, piernikami i owocami.
Józef siedział przy stole, milczący. Był, jak zawsze, smutny.
Spożywaliśmy kolację razem.
Nagle Józef spojrzał na mnie i rzekł:
— Gdyby tak kupić małe auto lub chociażby rower? Nasza małpka prędko nauczyłaby się kierować autem i jeździć na rowerze. Jak myślisz, Pawle?
— O, ona taka pojętna! — zawołał chłopczyk. — W dwa dni nauczyłbym ją tego!
— Byłaby wtedy nie gorsza od Moryca — dorzucił Józef.
Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/185
Ta strona została uwierzytelniona.
Dzień, w którym dowiaduję się o Morycu.