Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/187

Ta strona została uwierzytelniona.

Jeździć na rowerze?… Tego nie wiem. Nigdy nie widziałam roweru.
Nie rozumiem też, co znaczy — „wrotki“.
Jestem pewna, że mogłabym się jednak nauczyć tych rzeczy.
Nie wiem też, co to — „fortepian“. Umiem jednak grać na trąbce. Dlaczegobym nie miała grać na fortepianie?
Bagatela!…
— Moryc — mówił dalej Józef — długo występował w cyrkach. Na całym świecie był znany i ceniony. Jego właściciel zarabiał dużo pieniędzy. Tak dużo, że wybudował sobie dwa piękne domy! Dopiero przed dziesięciu laty Moryc zniknął.
— Jakto zniknął? spytał Pawełek.
— Było to tak! — opowiadał Józef. — Moryc odznaczał się dobrem zdrowiem i wybornym humorem. Nagle zaczął się zamyślać. Chodził ponury, siedział całemi godzinami w kącie i kiwał się. Tarł sobie czoło. Przyciskał ręce do serca. Słowem — Moryc zaczął tęsknić. Za kim lub za czem? Z właścicielem swoim żył w przyjaźni. Dostał się do niego w dzieciństwie. Nie mógł więc tęsknić za innym człowiekiem. Myślę, że tęsknił za swoją ojczyzną. Przyszło to wtedy, gdy stał się dorosłym szympansem…
Józef umilkł, pyknął fajkę i ciągnął dalej: