— Moryc występował w portowem mieście. Takie miasta stoją nad brzegiem morza. Pewnego razu przed przedstawieniem w cyrku Moryc zniknął. Właściciel nigdzie nie mógł go znaleźć… Dopiero po kilku dniach jakiś rybak opowiedział, co się stało z Morycem. Rybak naprawiał sieci w łodzi. Nagle ujrzał dużego szympansa. Stanął nad wodą i węszył. Patrzył na morze i mruczał do siebie. Później szybko zrzucił z siebie ubranie i trzewiki… Podniósł głowę, przez chwilę wpatrywał się w niebo, w zachodzące słońce… Skoczył do morza i popłynął. Rybak długo widział, jak Moryc wyrzucał ramiona z wody, jak roztrącał niemi fale. Odpływał coraz dalej i dalej. Nareszcie zniknął za horyzontem, tam, gdzie promienie słońca tworzą mgłę świetlaną…
— Popłynął do ojczyzny? — szepnął Pawełek.
— Sądzę, że tak, — odpowiedział Józef.
— Czy dopłynął Moryc? — zapytał znowu chłopak.
— Nie wiem… nikt nie wie, — rzekł Józef i zamyślił się.
Chociaż nie wszystko zrozumiałam, a jednak…
Myślę, że Moryc dopłynął. Tam, we mgle słonecznej, odnalazł swoją dżunglę.
Gdy się czego bardzo chce, można dokonać wszystkiego.
Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/188
Ta strona została uwierzytelniona.