Rru chciał obronić ludek przed lampartem i — obronił.
Ori-Ori postanowił odnaleźć mnie w dżungli i — uczynił to.
To przeszedł dżunglę, góry i sawannę, a później przepłynął morze…
Moryc powrócił do swoich.
Nagle przed oczami memi przesunęła się zgarbiona, siwa babcia I-So.
Ona też zniknęła w promiennej mgle słońca.
Odleciała na skrzydłach czarnego ptaka…
Posmutniałam. Serce mi się ścisnęło boleśnie.
Dokąd popłynął Moryc?
Nikt tego nie wie. Tak powiedział Józef.
Wszyscy milczeli… Cichutko popłakiwałam.
Nie nęciły mnie tego wieczora karmelki i pomarańcze.
Myślałam o sędziwej I-So, która odeszła od nas, i o sławnym Morycu…
Śniłam o nim w nocy.
Płynął, rozbijając mocnemi ramionami syczące fale.
Za nim nadążałam ja — taka mała jeszcze i słaba.
Obudziłam się, bo serce gwałtownie bić mi zaczęło.
Czułam wielką radość.
Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/189
Ta strona została uwierzytelniona.