Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/190

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie wiedziałam, czy mam płakać, czy śmiać się i wołać:
— Ah! Ah! Ah!

Dzień straszny.

Zakończyliśmy nasze występy w cyrku.
Z tego powodu Józef napił się. Wpadł w szał.
Potłukł wszystkie próżne butelki. Ciskał szklankami o ziemię.
Wygrażał kijem, krzyczał, urągał.
Schowałam się pod łóżko.
Wylękły Pawełek siedział w kącie za piecem.
— Pawle! — krzyknął Józef. — Przynieś mi jeszcze whisky!
Pawełek wstał i cicho rzekł:
— Wujku, piłeś już bardzo dużo! Pamiętaj, że chory jesteś i stary!
Józef porwał kij i rzucił się na chłopaka.
Powalił go na ziemię, grzmocił kijem i kopał nogami.
Nie mogłam wytrzymać. Jednym skokiem byłam na piersi Józefa.
Biłam go po twarzy. Drapałam. Wyrywałam mu włosy. Rechotałam głucho i groźnie.
Obroniłam Pawełka.
Stary akrobata zapomniał o nim.
Starał się teraz złapać mnie. Wywijałam się, jak mogłam.