Zrozumiałam, że porzucam Józefa i małego przyjaciela mego.
Cóż robić? Kochałam Pawełka, broniłam go i pomagałam, jak umiałam.
Życie nauczyło mnie, że wszystko mija na świecie.
Jutro nie będzie podobne do dzisiejszego dnia.
Dziś różni się od wczoraj.
Wszystko ma swój koniec…
Ze łzami w oczach ucałowałam Pawełka.
Wkrótce jechałam powozem, siedząc obok człowieka, który miał błyszczące guziki i twarz bez włosów.
Dokąd mnie wiezie?
Było to obojętne dla mnie.
Rączkami przyciskałam do piersi pamiętnik, ukryty w zanadrzu kurteczki.
Powóz szybko się toczył.
Z obydwóch stron drogi stały wysokie drzewa.
Patrzyłam na nie obojętnym wzrokiem. Były obce dla mnie. Nie wyrastały z czarnej ziemi mojej dżungli.
Ach! Wiem już, że nigdy jej nie ujrzę.
Nigdy… Straszne, nielitościwe słowo!
Już od kilku dni jestem u swoich nowych przyjaciół.