Siedzieliśmy z Ludwisiem i jego siostrzyczką na brzegu małego jeziorka.
Lubię to miejsce. Przypominam sobie pierwszą wyprawę do dżungli.
Tylko tu niema hipopotamów i słoni.
Próbowałam opowiedzieć dzieciom o tych olbrzymach.
Niestety! Nic nie zrozumiały.
Po jeziorze pływa czółenko.
Żeby dostać się na drugą stronę, ludzie wchodzą do czółenka.
Później przebierają rękami po sznurze. Sznur uwiązany jest do dwóch drzew, rosnących na obydwóch brzegach.
Ludwiś wszedł do czółenka i popłynął.
Nagle z krzaków wyskoczył chłopczyk, którego pobił Ludwiś.
Rozmachnął się i cisnął kamień. Trafił Ludwisia w głowę.
Mój mały przyjaciel zatoczył się i wpadł do jeziora.
Krzyczał i co chwila znikał pod wodą.
Wynurzał się i znowu znikał.
Bił rękami i nogami o wodę. Szamotał się rozpaczliwie.
Ludwiś tonął. Dziewczynka z krzykiem biegła ku pałacowi.
Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/203
Ta strona została uwierzytelniona.
Dzień zemsty.