Krzyczał słabym głosem i ciężko oddychał.
Wkrótce przybiegli ludzie z pałacu. Wyciągnęli chłopaka i zdjęli mnie ze sznura.
Mamusia i tatuś Ludwisia całowali mnie i tulili do siebie.
Mówili tkliwemi głosami:
— Dobra, mądra małpeczka uratowała życie naszego synka!
Dawno już nie czułam się tak dobrze, jak tego wieczora.
Byłam szczęśliwa i dumna…
Odwdzięczyłam się moim przyjaciołom za dobroć!
Czuję, że mam w nich przyjaciół prawdziwych.
Nigdy nie zapomną o małej szympansiczce!
Chociaż ludzie wzięli ją do niewoli, ona kocha ludzi.
Nie wszyscy ludzie byli dobrzy dla niej, jak Zo-Zo i Pawełek, — mała Kaśka jednak nikogo nie nienawidzi.
Ona kocha wszystkich…
Siostrzyczka Ludwisia zachorowała.
Rodzice wywieźli ją w góry. Wszyscy pojechali razem z nią.
Pałac opustoszał…
Oddano mnie do czasu ich powrotu sąsiadom.