W tym pokoju znalazłam Milusia.
Wiedziałam, że nie wpuszczano go tam.
Zakradł się pokryjomu.
Co on tu robi?
Nie spostrzegł mnie. Siedział z główką zadartą wysoko. Zielone oczka pałały mu.
Patrzył gdzieś do góry.
Koniuszek ogonka drgał mu.
Ujrzałam złotą klatkę. Siedział w niej żółty ptaszek.
Pięknie śpiewał. Nie widział zaczajonego Milusia.
Nagle kotek skoczył na firankę. Wdrapał się i zajrzał do klatki.
Usiłował łapką dosięgnąć ptaszka.
Biedaczek zaczął się miotać i ćwierkać rozpaczliwie. Miluś robił swoje.
Niedobry kotek! Czyż nie widzi, że ptaszek boi się go?!
Wskoczyłam na firankę i za ogon ściągnęłam Milusia.
Prychał na mnie, syczał, błyskał zielonemi oczkami i szczerzył ostre ząbki.
Nic nie pomoże, bratku! Dałam mu klapsa i gwizdnęłam przeraźliwie.
Kotek zemknął.
Stulił uszka i ogonek zgiął w pałąk.
Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/208
Ta strona została uwierzytelniona.