Nad kanapą wisiał zegar. Tak samo zgrzytał, szczękał i dzwonił.
Nie bój się, nie dotknę już ciebie. Wiś sobie, zegarku, spokojnie i odliczaj swoje: Tik-tak. Tik-tak!
Znalazłam w kąciku swój koszyczek…
Chciałam położyć się w nim. Nie zmieściłam się jednak. Podbiegłam do lustra i przyjrzałam się sobie.
O, jakżeż urosłam przez ten czas!
Jestem już tak duża, jak Aka, połknięty przez plamistego węża nad małą rzeką.
Spostrzegłam, że mam bardzo smutne, zamyślone oczy.
Na czole zjawiły się zmarszczki.
Pewno dlatego, że dużo płakałam. A może myśli ciężkie i niewesołe wycisnęły swoje ślady?
Przeszły po mnie, stąpając ciężko, niby słonie.
Przecież słonie też pozostawiają ślady na sawannie…
Nie chcę już myśleć o tem, co było takie smutne i przykre!
Jestem znowu szczęśliwa. Chcę być wesoła i widzieć zawsze uśmiech na twarzy Zo-Zo i To.
Ucieszyli się z mego powrotu. Mieli łzy w oczach. Tulili mnie do siebie, mówili do mnie pieszczotliwie: „Kasiuchna nasza! Mała biedna małpeczka!“
Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/218
Ta strona została uwierzytelniona.