Od przybycia „wujka“ zmieniło się życie w osadzie. Wesołość zapanowała dokoła. Ori-Ori pracował razem z innymi samcami. Chodził na dalekie wyprawy. Znosił banany, pomarańcze i korzonki manjoku. Prowadził cały ludek na wodopój. Po nocach czuwał, wisząc na gałęzi.
Ori-Ori wszystko robił na wesoło. Nawet stróżując w nocy, coś mruczał pod nosem i śmiał się cicho. Sam do siebie.
„Wujek“ polubił mnie. Mówi, że jestem — „najsprytniejsza“.
Zaczął uczyć swoich sztuczek… Śmiejemy się oboje.
Mój tatuś Rru jest wodzem całego ludku.
Przed nim rządził dziadek — siwy, zgrzybiały Bo-Bo. Teraz dziadziuś nie może tego robić. Nie dowidzi, nie dosłyszy i na nogi utyka.
Tatuś kazał „wujkowi“, aby wyrzucił swoje ubranie.
Ori-Ori nic nie odpowiedział, tylko głową kiwnął i cicho gwizdnął.
Tatuś wie, że wszyscy boją się „wujka“, gdy się ubierze i pobrzękuje dzwoneczkami kurteczki.
Sam tatuś, wódz i obrońca osady, boi się wtedy „wujka“.
Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/22
Ta strona została uwierzytelniona.
Jeszcze wesoły dzień.