Coś szczęknęło przeraźliwie, aż w uchu zadzwoniło.
— Uh! Uh! — powtórzyłam.
Chciałam rzucić trąbkę. Jednak przypomniałam sobie, że siedzi w niej miła pani i inna, która się gniewa. Mogłyby się potłuc, gdybym tak rzuciła trąbkę.
Położyłam ją ostrożnie na stole. Zeskoczyłam z krzesła.
Długo siedziałam pod stołem i myślałam:
Jak wlazły aż dwie panie do małej czarnej trąbki?
O, ludzie wszystko mogą!
Chciałabym wiedzieć, co znaczy „telefon“, „idjota“ i „hallo“?
Pojechaliśmy dzisiaj wszyscy za miasto.
To mówił, że jedziemy na wieś.
Mieszka tam miła pani z córeczką.
Bardzo byli nam radzi. Odrazu dostałam banan.
Patrzyłam na miłą panią.
Myślałam i mruczałam pod nosem:
— Jak to ty, kochaneczko, włazisz do małej trąbki? Naucz mnie!
Janeczka (tak się nazywa córeczka miłej pani) zaprowadziła mnie do ogrodu.