Wieczorem zjadam miseczkę kaszki. Biegam i bawię się z To, lub z panami i paniami, które przychodzą do nas.
Mam wśród nich przyjaciół.
Przed snem kąpię się w wanience.
Zo-Zo na noc wkłada na mnie długą białą koszulkę.
Sypiam w łóżeczku.
Lubię być dobrze otulona kołderką.
Żądam, żeby łóżeczko przykryto płachtą.
Zdaje mi się wtedy, że widzę nad sobą strzechę naszej chatki, na wierzchołku wysokiego drzewa.
Przed zaśnięciem dostaję codzień przysmak. Kawałeczek pomarańczy lub gruszki. Czasami winogrona…
Śpię spokojnie. Wstaję razem z Zo-Zo. Lubię przychodzić do jej łóżka. Dokazuję tam straszliwie.
Chodzę na rękach, fikam koziołki, śmieję się głośno.
Bardzo wesoło mi wtedy!
Znowu czuję zimno.
Już nie wychodzę z domu. Za oknami latają białe muszki. Padają na domy i ulicę. Wszystko dokoła staje się białe. Niby puchem białym okrywają się drzewa.