kom. Dzwonił, krzyczał, gwizdał i wywijał kijem zamaszyście.
„Długie Pyski“, a za niemi inne małpy, ujrzawszy dziwną postać, zaczęły zmykać. Wrzeszczały na całe gardło, rechotały przeraźliwie i zwiewały, aż liście i gałązki sypały się z drzew. Napastnicy w popłochu toczyli się na ziemię. Wpadali do krzaków, jęczeli i kłapali zębami ze strachu.
„Wujek“ poganiał ich aż do skraju lasu.
W pościgu dopadł dużą, brunatną małpę, grzmotnął ją kijem przez kosmaty łeb i strącił z drzewa. Nareszcie przepędził całą czeredę na sawannę[1]. Wtedy wdrapał się na wierzchołek drzewa. Włożywszy palec w usta, gwizdał, aż nam w uszach kłuło. Krzyczał i śmiał się zwycięski Ori-Ori na całą dżunglę.
Wszyscy dziękowali „wujkowi“. On zaś uśmiechał się i mówił:
— Czcigodny Rru, kazałeś mi zniszczyć ubranie? Widzisz, że się przydało w naszem życiu!
Aha! Zaczynam rozumieć, dlaczego Ori-Ori uczy mnie swoich zabawnych sztuczek.
Mogą się przydać w życiu…
Bardzo kocham „wujka“. Jest dobry dla mnie i nauczył mnie wszystkiego, co sam umie. Mówi,
- ↑ Step, porośnięty wysoką trawą i przecięty gajami.