twarzy i na karku siwieć mu zaczynają. Jest bardzo poważny i pełen godności.
My — młodzi szanujemy starców. Słuchamy z uwagą, co mówią. Ustępujemy im z drogi. Nigdy nie robimy im żadnych psikusów. Nie przedrzeźniamy ich i w ich obecności milczymy.
Wszyscy poważają Ngu-Ngu. Nawet tatuś Rru, wódz ludku szympansiego, naradza się z nim.
Tylko Ori-Ori nie lubił starego, mądrego Ngu-Ngu.
Często się kłócili ze sobą.
Dziś słyszałam rozmowę, której nie zrozumiałam.
— Grunt — to spryt, poczciwy Ngu-Ngu! — rzekł „wujek“.
— Spryt mają szakale, papugi i węże — to nie sztuka! — odparł starzec. — Grunt — to szlachetne życie, Ori-Ori!
— Cóż to za przysmak, owe szlachetne życie? — pytał „wujek“. — Jak to smakuje?
— Nie błaznuj! — upomniał go starzec. — Wiesz, o czem mówię. Udajesz głupiego…
— Nie wiem, — droczył się Ori-Ori. — Całkiem nie wiem!
— Spryt to rzecz mała! Umrze sprytny szympans i z jego śmiercią umrze spryt. Szlachetne życie pozostawia ślady na zawsze… Cienki bambus ginie bez śladu. Baobab, choć
Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/29
Ta strona została uwierzytelniona.