zamarły, długie lata stoi wśród zielonych, młodych drzew…
Ori-Ori milczał.
Ngu-Ngu ciągnął dalej:
— Szlachetnie żyć, znaczy nikogo nie krzywdzić, cudzego nie pożądać, nie żałować życia dla obrony innych…
Ori-Ori wciąż milczał i myślał.
Sędziwy Ngu-Ngu czekał.
Po chwili „wujek“ gwizdnął pocichu i spytał:
— Pamiętasz ostatnią wojnę z „Długiemi Pyskami“, czcigodny Ngu-Ngu?
— Uhu… — mruknął starzec.
— Powiedzże mi teraz! Mógłbym wtedy rzucić się na nieprzyjaciół i zginąć, broniąc naszego ludku. Nazywasz to szlachetnością? W przebraniu sam nie zginąłem i obroniłem wszystkich. Jest to spryt! Co lepsze?
Ori-Ori zaczął rechotać, chytrze mrużąc oko.
— Twój czyn jest lepszy! — zgodził się Ngu-Ngu. — Był on sprytny i… szlachetny!
Ori-Ori aż podskoczył na gałęzi i gwizdnął radośnie.
Odtąd już nie drażnił staruszka i nie kłócił się z nim.
Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/30
Ta strona została uwierzytelniona.