Dorośli uśmiechali się pobłażliwie z nowego figla „wujka“.
Sędziwy Bo-Bo gniewał się zato i zrzędził.
Niespodziewanie Ngu-Ngu wziął „wujka“ w obronę.
— Nie mów tak, czcigodny przyjacielu! — rzekł. — Życie wszystkiego, co żyje, jest jedno. Różnice są tylko pozorne.
— Co? — spytał Bo-Bo, podnosząc głowę.
— Posłuchajcie, co mi się raz przydarzyło. Ciotka Hara-Ua poświadczy to — zaczął Ngu-Ngu.
— A tak, tak, tak, zupełnie tak! — zatrajkotała gadatliwa szympansica.
— Przed laty ludzie wypłoszyli nas z dżungli. Uciekliśmy i wpadliśmy w rozstawione sieci. Związanych przyniesiono do dużego domu. Karmiono nas dobrze. Banany, pomarańcze, mangi, orzechy… Mieliśmy zawsze czystą wodę do picia… Przywykliśmy do ludzi. Dobrzy byli dla nas… Są oni zresztą do nas podobni. Tak samo podają sobie ręce; przedrzeźniają siebie, rechocą, gdy się cieszą; myślą, że są wyższemi istotami…
— Hm! — mruknął Ori-Ori i zmrużył oko.
Ja i inne młode małpki parsknęliśmy głośnym śmiechem.
— Cicho, bębny! — huknął tatuś.
Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.