Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.

stępują sprytnie, czy szlachetnie? Przecież zabijają nas? Słyszałem coś o tem w wielkiej osadzie ludzi. Daleko stąd. Za morzem…
Bez wahania odpowiedział stary Ngu-Ngu:
— Postępują szlachetnie! Zabijają, aby uratować wszystkich. Jestem szczęśliwy! Mogłem dopomóc ludziom w ich szlachetnej pracy.
— Dopomóc? — zapytał Bo-Bo. — W czem?
— W walce ze śmiercią, czcigodny wodzu! — odpowiedział Ngu-Ngu. — Nas też gnębią choroby i ściga śmierć. Żyjemy coraz krócej. Być może, i my będziemy kiedyś żyć długo, bardzo długo…
Znowu wszyscy umilkli. Nawet młodzież siedziała cicho.
Staruszka I-So, moja babcia, zgrzybiała, słaba starowinka, ziewnęła głośno i, postękując, wlazła do chatki.
Szympanse zaczęły się rozchodzić.
Długo leżałam na posłaniu. Sen odleciał.
Myślałam… To, o czem mówili starcy, było takie straszne!

Dzień niebezpieczeństwa.

Zmęczona bezsenną nocą szłam na poranny wodopój. Nawet figlujący bez przerwy „wujek“ nie cieszył mnie.
Przybyliśmy na brzeg w chwili, gdy odchodziły małe antylopy.