Kilku naszych towarzyszy ledwie zdołało przeskoczyć na sąsiednią palmę.
Kyr powrócił i obejrzał złamany pień.
— Aha! — zawołał. — Robota termitów! — Chodźcieno tu, młodzi, pokażę wam coś!
Ruszyliśmy ku niemu tłumnie.
— Widzicie, — mówił, — jak coś wydrążyło całe drzewo? Nic oprócz kory i gałęzi nie pozostało. Zrobiły to białe mrówki, czyli termity. Są one ślepe a pracowite i bardzo silne. Gniazdo mają głęboko pod ziemią. Same zaś drążą drzewo i zjadają od wewnątrz. Stałoby ono, być może, jeszcze długo. Gdy skoczyliście na nie kupą, przełamało się. Rozumiecie?
— Rozumiemy! — zawołaliśmy.
Grzebiąc palcem w próchnie złamanego drzewa, spostrzegłam długi szereg małych, białych istotek. Biegły w jednym kierunku, sprawnie i szybko.
— Co one robią? — spytałam Kyra.
— Nie wiem! — odparł. — Wiem tylko, że od mrówek i termitów wszyscy muszą się uczyć.
— Czego? — pytały młode szympanse.
— Porządku, pracowitości, posłuchu — rzekł Kyr poważnie.
Chciałam pomyśleć nad słowami naszego przewódcy. Jednak nie miałam na to czasu.
Strona:PL Ferdynand Antoni Ossendowski - Życie i przygody małpki.djvu/47
Ta strona została uwierzytelniona.