Ta strona została uwierzytelniona.
Trochę się bałam narazie. Wcisnęłam głowę pod pachę mamusi…
Ciężki był dzień! Wydobywaliśmy ze skrytek korzonki, banany, orzechy.
Wiązaliśmy wszystko suchemi trawkami lub giętkiemi prętami… Jutro — w świat!
Dzień pochodu.
Wyruszyliśmy przed świtem…
Starsi niosą pakunki z pożywieniem. Młodsi dążą za nimi.
Prowadzi Kyr i tatuś.
Wódz zawsze musi być na czele.
Za nimi szedł „wujek“. Był całkowicie ubrany. Żółto-czerwono-niebieski Ori-Ori migał wśród zieleni.
Czarne małpy i kilka „Długich Pysków“, napotkanych po drodze, z wrzaskiem zwiewały przed nim.