„poczem wyzionął ducha.“
Murzyn wstał, otworzył kufer, i wyjął drugi papier.
— Oto jest akt twego urodzenia, paniczu, rzekł Murzyn, podając mu papier.
Ksawery pognębiony tem smutnem opowiadaniem dotąd nie wyrzekł i słowa, ale nie znając urodzenia swego przez lat 20, uniesiony ciekawością zawołał:
— Akt mojego urodzenia!... A mówiłeś, iż nie wiesz jak się zwała matka moja.
— Powiedziałem prawdę, odrzekł Murzyn.
I rozłożył papier, wpośród którego był okrągły otwór wielkości sztuki dwudziesto frankowej.
— Dobry pan akt ten na piersiach nosił, i przez niego rzekł, w otwór w papierze wskazując, przeszła kula która mu cios śmiertelny zadała. Przechodząc uniosła także i nazwisko matki twojej.
Ksawery pochwycił żywo za papier. Otwór był rzeczy, wiście przy samym imieniu Florentyna-Aniela.
A nazwisko familijne zniweczonem zostało.
Ksawery na wszystkie strony papier przewracał.
— Nie!... rzekł nakoniec; najmniejszego śladu!... Ale mniejsza o to? z całego serca wyrzekam się majątku tej kobiety!
— A wola twojego ojca! zawołał żebrak.
Wola ta, była rodzajem ostatniego dobrodziejstwa, mogę więc jej nie wypełnić.
— Nie wypełnić jej, powtórzył z przerażeniem murzyn. Zapomnieć o jego rozkazie, wzgardzić, że tak rzekę, ostatniem przykazaniem!... Oh! nie rachuj na to! Póki jedna kropla krwi w żyłach moich płynąć będzie, poty słuchać go nie przestanę. Czy słyszysz mnie? Powiedział, jam działać powinien teraz, tak, jakem to dawniej czynił! Jego rozkazy s prawem, prawem świętem, którego ani przekraczać, ani
Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/107
Ta strona została przepisana.