się nie mogę, bo mi sprawił od wielu lat pierwszą chwilę radości, nie byłbym nic mówił. Nie wiem nawet, czy bym był w zeszłym tygodniu to uczynił co dziś.
Ksawery okazał mocne zadziwienie.
— Należę do niego zawsze, odpowiedział żebrak. Jego wolę kładę przed twoją, przed wszystkiemi na świecie.... Ale od przedwczoraj, nastąpiła zmiana. Odkryłem....
— Cożeś odkrył? zapytał z żywością młodzieniec.
— Pochwyciłem ślad, mój paniczu!
I murzyn wyjął z zanadrza chustkę do nosa, haftowaną, którą pokazał Ksaweremu.
— F. A! zawołał z tryumfem na znak wskazując.
— F. A! powtórzył Ksawery nic nie rozumiejąc.
— Florentyna Aniela... rzekł żebrak.
— Niestety! mój poczciwy Neptunie, takich znaków w Paryżu jest przynajmniej 10,000!...
— Tak, ale jedna jest tylko twarz, tak do twojej podobną, jak twarz tej kobiety.
— Jest do mnie podobną!... Czyż ją znasz? Gdzież mieszka?
Te naglące zapytania zachmurzyły radość murzyna.
— Nie znam jej, odrzekł, nie wiem gdzie mieszka.
— A więc mój biedny przyjacielu — zaczął Ksawery.
— Widziałem ją przerwał z uniesieniem starzec, poznałbym ją w tysiącu innych. Poznałbym ją z figury nawet... a w największym pędzie jej powóz... Wynajdę ją, wynajdę niezawodnie!
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Podczas kiedy się scena ta odbywała w biednej izdebce Neptuna, Carral stał przed sofą, na której, w małym salonie spoczywała Margrabina.