— Takiej przysięgi się nie zapomina! przerwał żebrak z dziką energią.
Poczem głosem łagodniejszym dodał:
— Pozwól mi towarzyszyć sobie, paniczu... Nie wiesz... Zapomniałem ci powiedzie... Przyjście policji do domu gry nie było skutkiem wypadku. Niewiem, jaki był cel twego nieprzyjaciela, ale byłeś wciągnięty w sidła.
— Zkądże to wnosisz?...
— Widziałem.
Tu żebrak opowiedział okoliczność, ściągającą się do listu powierzonego owerńczykowi, który tenże głośno odczytał przed wystawą kościoła Saint-Germain des Près.
— Jestżeś pewnym kto to był? zapytał Ksawery.
— Tak, był to człowiek, który od dwóch miesięcy stał się twoim przyjacielem, mimo twej woli prawie, i któremu od pierwszej chwili nie ufałem. Ten sam nakoniec, co rozmawiał z tobą wczoraj na ganku, i przed którym, jestem tego pewny, nierozważnie tajemnicę twoją odkryłeś....
Ksawery z podziwienia wyjść me mogąc, przez chwilę w milczeniu pozostał.
— Carral! rzekł nakoniec; ale to być nie może... Jakiżby miał interess zastawiać na mnie sidła?
— Nie wiem; tak wszakże postąpił.... Jestem tego pewny....
— I ten list od niego... rzekł Ksawery wskazując na otrzymany bilecik.
— Nie jedź! nie jedź! zawołał Neptun. Ten człowiek jest twoim nieprzyjacielem!
Młodzieniec zastanowił się przez chwilę.
— Muszę jechać, powiedział nareszcie, tonem decydującym; ona tam będzie.
Neptun smutnie głowę pochylił.
Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/120
Ta strona została przepisana.