Helena westchnęła.
— Nie dla siebie tego pragnęłam, poszepnęła.... Dla mnie każde dobremby było.
— Dziękuję! zawołał Ksawery. Oh! jakże wiele przez jedną chwilę cierpić można! Myślałem.... ale się myliłem... Dziękuję! Wziął rękę Heleny, której cofnąć nawet nie usiłowała. Potem zaczął opowiadać historyę swoją, ale już nie z tem uniesieniem, jakie go poprzednio ożywiało. Jedno słowo jest dostatecznem, aby oziębić duszę, a to słowo wyrzeczonem zostało. Sen znikł zatem przed rzeczywistością.
— Niestety! pani, rzekł Ksawery, tak gorąco pragnąłem, iż miałem nadzieję!... Helena przez chwilę w zamyśleniu zostawała.
— Nie wiem, powiedziała po długiem milczeniu, jaką przyszłość Bóg nam zachowuje, ale to tylko wiem, iż cię kocham Ksawery i nigdy kochać nie przestanę.
Ksawery ukląkł, Helena słodko się uśmiechając, położyła rękę na ustach młodzieńca.
— Jesteśmy zaręczeni, mówiła dalej, może nie zostanę żoną twoją, ale też nigdy do innego należyć nie będę.
Ksawery przycisnął obie jej ręce do serca. Nie znalazł słów na okazanie wdzięczności i radości swojej. Helena znowu wsparła się na jego ramieniu, i oboje w milczeniu ku pałacowi się udali.
Przez ten czas Neptun pilnował drzwi ogrodowych. Był na czatach.
I doczekał się nareszcie tego na co oczekiwał. Pani Rumbrye, wsparta na ręku Carrala, zeszła z gankowych wschodów.
Neptun widząc ich przechodzących, rzucił się na ziemię, a odzyskując zręczność właściwą dzikim, której niegdyś tak często doświadczał, czołgał się za niemi. Żaden odgłos
Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/133
Ta strona została przepisana.