czek. Ksawery rzucił mu wspomożenie, żebrak, zanim się schylił, aby je podnieść, położył rękę na sercu.
— Murzynie! oto masz pięć franków, zawołał Carral, które daję ci pod warunkiem, abyś odszedł ztąd do licha i nie wracał więcej.
Sztuka pięcio-frankowa wpadła w kapelusz żebraka, ale zamiast ją schować, odrzucił z pogardą, powracając na stanowisko swoje.
— Obraziłeś go, rzekł Ksawery.
— Obrazić Murzyna!... odrzekł zgorszony Mulat; wszakże każdy zdanie swoje mieć może, i ja wyjawiłem je za moje pięć franków... Ach! mój najdroższy, wpadłeś znowu jak widzę w twoje melancholijne marzenia, musisz mieć niezawodnie splen.
Ksawery westchnął.
— Jest to choroba ludzi szczęśliwych, odpowiedział; nie mogę jej zatem podlegać.
I wzniósł na towarzysza swego spojrzenie pełne smutku i tęsknoty; potem ulegając tej potrzebie zwierzenia się, która znajduje się w sercu wszystkich ludzi, wziął rękę Mulata, a ścisnąwszy ją w swoich, rzekł: — Carralu, sądzę, iż jesteś przyjacielem moim; zupełne w tobie zaufanie pokładam. Odgadłeś połowę tajemnicy mojej, wyjawię ci wszystko.... Cierpię!
— To widać, mój najdroższy, ale.... dla czegóż cierpisz?
— Jest to niedogodność bardzo powszechna! Jestem w temże samem położeniu. I zowię się Ksawerym.
— To piękne imię! powiedział Carral z nikczemnem szyderstwem. Przyznaję, iż dla zakończenia takowego, czegoś braknie. Co do mnie, na los pod tym względem uskarżać się nie mogę.... Ale cóż chcesz, mój miły, gdyby wszyscy posiadali urodzenie, nikt nie byłby szlachcicem!
Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/14
Ta strona została przepisana.