jak zwykle, robiła honory świetnego śniadania. Wszyscy się na nim znajdowali prócz mulata, o którego nikt nie pytał, bo tacy ludzie żyją i umierają bez zwrócenia uwagi.
Po śniadaniu pan Rumbrye oznajmił, iż niespodziewany i nader ważny interes, zmusza go do Paryża powrócić.
Tłum, jak przybył tak się oddalił, ale tą rażą żaden fiakr pocztowego powozu wyprzedzić nie usiłował.
Pan Rumbrye wyjechał ostatni z córką, Ksawerym i czarnym żebrakiem.
Pan Alfred nie mógł wyjść z podziwiania, przysięgając na honor, iż nic podobnego jeszcze nie widział.
Nie tu wszakże był koniec jego zadziwienia. Bo kiedy powóz Margrabiego ku Paryżowi się toczył, ekwipaż kredki w przeciwną ją stronę do Bretanii unosił.
— Niech mnie diabli porwą, zawołał Alfred, jeżeli ten pocztylion nie jest pijany.
Margrabina nakazała mu milczenie i twarz śmiertelnej bladości rękoma okryła.
— Odtąd mieszkać będziemy w Bretanii, w mieście de.... rzekła głosem ponurym i cichym.
— Słowo honoru, pani, odpowiedział wysmukły młodzieniec, ja tego pojąć nie mogę.
Przez długi czas dowiadywano się w hotelu Rumbrye o panią Margrabinę. Mąż jej mówił wszystkim, iż dla zdrowia mieszka na wsi. Nie wiemy, czy nieobecność młodego Alfreda wielki w towarzystwie żal sprawiła, ale zapewnić możemy, że ten piękny i miły kawaler, pilnie pracując nad sobą, wyuczył się tak doskonale grać w bilard, iż stał się najpierwszym graczem w całej Bretanii.
W miesiąc po wypadkach wyżej wspomnionych, pan Rumbrye przywołał Ksawerego do swego gabinetu. Stary szlachcic był smutny, jego prawa i wspaniała dusza cierpiała skrycie nad mikczemnem postępowaniem kobiety,
Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/145
Ta strona została przepisana.