Któż nie zna nieskończonych powabów miękkości i zaniedbania kreolek, pełnych wszakże nie raz energii?... kobiety te, które żyją śpiąc prawie, przebudzone namiętnością, skaczą jak gazelle. Te ręce białe, dla których muślin nie jest dość miękkim, te ręce słabe utrudzające się trzymaniem wachlarza, kurczą się częstokroć ściskając silnie rękę mężczyzny.
Pani Margrabina de Rumbrye była kreolką. Łączyła z powabami mieszkanek kolonij wdzięki dam Paryzkich. Długi pobyt we Francyi oswoił ją z takowemi. Na ukłon Ksawerego odpowiedziała lekkiem skinieniem głowy, i odrzuciła zasłonę jak tylko odszedł.
— Czegóż żądasz odemnie moja dobra Pani? powtórzył: Carral z miną winowajcy, oczekującego wyroku.
— Przypominasz więc sobie nakoniec, mulacie, iż panią twoją jestem? odrzekła Margrabina de Rumbrye wskazując palcem na fotel.
Carral przysunął go natychmiast.
— Nigdym o tem nie zapomniał, odpowiedział.
Pani de Rumbrye usiadła, rozsunęła z niedbałością swoją jedwabną suknię, i parę chwil poświęciła aby najwygodniejszą wynaleźć sobie postawę; poczem na ramieniu sparłszy głowę i oczy na pół przymknąwszy, tak dalej mówiła:
— Trzeba, jak widzę, Don-Juan de Carral, przychodzić do ciebie; i odkądże to słowo moje za rozkaz uważać przestałeś?...
— Mulat otworzył usta, chcąc się tłomaczyć. ale Margrabina, nakazawszy mu milczenie, wskazała, aby jej podał taborecik stojący na drugim końcu pokoju. Carral postawił go u nóg pani de Rumbrye; kreolka wówczas usadowiła się z wszelką wygodą i założyła kolano na kolano.
Carral stał przed nią z oczyma spuszczonemi.
— Pisałam do ciebie po dwa razy, rzekła Margrabina,
Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/25
Ta strona została przepisana.