— Przesłań! przerwała pani Rumbrye, śmiesznym i niezręcznym jesteś, gdy morały prawisz.... Mój teraźniejszy plan daleko jest lepszym; jeden wieczór będzie dostatecznym na jego wykonanie, i twoja szlachetna duma (Margrabina z przyciskiem słowa te wymówiła) nie będzie narażoną, tak przynajmniej sądzę, na przykre wyrzuty sumienia!.... Słuchaj więc z uwagą.
I pani Rumbrye zmieniła miękką kreolki wymowę na ton ostrzejszy i poważny, daleko stosowniejszy kiedy się o interesach mówi; z nadzwyczajną wymową wyłożyła plan cały, który poznawszy czytelnik, za podstępny bez wątpienia uzna, mimo tego, iż był dowodem wielkiego rozumu pani Margrabiny.
Carral z początku z uwagą pełną uszanowania słuchał swojej dobrej pani, podziwiał plan tak dobrze ułożony, i od czasu do czasu okrzyk uwielbienia wydawał.
Ale kiedy pani Rumbrye mówić przestała, Carral zwrócił uwagę na siebie, na rezultat, i wzdrygnął się na myśl wykonania.
W tym człowieku znajdowały się jeszcze i dobre uczucia. Pierwszy jego popęd zawsze był lepszym od głębokiej rozwagi.
— Jakże ci się wydaje? zapytała Margrabina, kończąc opowiadanie swoje.
Carral się wachał.
— Pani, rzekł z nieśmiałością, nie możesz żądać, abym ci w tak czarnej dopomagał zdradzie.
— Któż ci mówił, abyś mi dopomagał? zawołała pani Rumbrye.
— Sądziłem.
— Byłeś więc w błędzie.... ja się w nic nie mięszam; sam tylko działać będziesz.
Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/32
Ta strona została przepisana.