wkrótce podniósł się, i pełna ufności nadzieja w oku jego zabłysła.....
— Nie! nie! powiedział; tą razą się nie mylę!... Wszystko mi mówi!... wszystko, iż praca moja wkrótce się już skończy.
Powstał, czarna jego twarz, której charakterystyczne rysy odznaczały się moralną siłą i dobrocią, przybrała wyraz uroczystej boleści. Ukląkł przed trofeami i przycisnął do ust złote szlify.
Długo tak pozostał pod wpływem dawnych wspomnień; potem łzy mu się z oczu puściły i spłynęły na pierś hebanową.
— Panie mój!rzekł dyalektem murzyńskim, głosem wzruszonym; mój dobry panie!
Te słowa zdawały się obudzać w nim całą przeszłość przywiązanie do pana; i raz jeszcze z uniesieniem szlify ucałował.
— Jesteś w niebie! Widzisz mnie! zawołał głosem namiętnym; ciesz się!... ciesz się!... bo twoja ostatnia wola spełnioną zostanie!