tych ekwipaży, i zaledwie kilka poważyło się przesunąć wśród świetnych karet.
Wewnątrz, salony napełniać się zaczynały; nie był to wszakże wielki bal, lecz zwyczajny wieczorek, jaki zwykle dawała pani de Rumbrye, za taki ona przynajmniej go uważała. Co do nas, nigdyśmy nie pochwycili różnicy, jaka zachodzi pomiędzy wielkim balem i zwykłym wieczorem.
Na wieczór wprawdzie prosi się tylko przyjaciół swoich, a na bal wszystkich znajomych; lista wszakże jest zawsze jedną i tą samą. I rzeczywiście trzebaby mieć bardzo niemiłe znajomości, aby ich nie chcieć policzyć do rzędu swoich przyjaciół, gdy idzie tylko o zapełnienie wielkich salonów, które nie przedstawiłyby żadnego efektu, gdyby próżnemi pozostały. Zresztą, to żadnych następstw za sobą pociągnąć nie może. Bądź jakbądż, wieczóru pani Rumbrye nie był balem, co nie przeszkadzało jednakże damom do świetnych toalet, i zachowania wszelkiej etykiety. Nadto każdy mógł powiedzieć sobie:
Cóżby to było dopiero, gdyby pani Rumbrye bal wydawała! Ten to właśnie domysł był celem, dla którego ową różnicę zachowywano.
O pół do jedenastej orkiestra zabrzmiała, a pani domu jeszcze się nie ukazała. Helena z uroczym wdziękiem z prawdziwą znajomością świata, właściwą wyższej klasie towarzystwa, czyniła honory w zastępstwie swojej macochy. Pomimo, iż z obowiązku swego jaknajlepiej się wywiązywała, każdego zadziwiała nieobecność Margrabiny. Pan de Rumbrye dwa czy trzy razy zwrócił niespokojnej niecierpliwe spojrzenie na drzwi prowadzące do apartamentu żony.
Ukazała się nareszcie, i oczy wszystkich ku niej się obróciły, kobiet z zazdrością, a mężczyzn z uwielbieniem; szmer ogólny dał się w salonie słyszyć.
Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/39
Ta strona została przepisana.