— Gdybyś pani wiedziała, z jaką radością słowo to usłyszałem?... odrzekł głosem namiętnym Ksawery.
— Pozwól mi mówić, przerwała młoda dziewica; teraz kiedym się namyśliła, widzę, że źle zrobiłam. Chciałam cię bacznym uczynić względem jednej osoby.... ale nie mam żadnej pewności.... i obawiam się.... Proszę cię wszakże panie Ksawery, bądź roztropnym.
— To rzecz szczególna! Carral mówił mi także, iż mam nieprzyjaciela?...
— Pan Carral?... I nie wymienił jego nazwiska?
— Nie chciał.
— A więc! panie Ksawery, rzekła wahając się młoda dziewica, ja ci je wymienię... Strzeż się pani Rumbrye.
Zaledwie wyrzekła to imię, uczuła, że ją ktoś lekko po ramieniu dotknął. Odwróciła się ze drżeniem. Margrabina stała za nią.
— Na ciebie kolej, moję dziecię, rzekła z słodką i wesołą minką. Opuściłaś figurę.
Helena tańczyć zaczęła drżąca i pomięszana. Pani Rumbrye spoglądała na nią wzrokiem macierzyńskim.
— Jakże jest piękną i powabną! poszepnęła, aby być słyszaną od Ksawerego.
— Helena się myli, pomyślał sobie rozpoczynając taniec.
Wówczas oko Margrabiny się zasępiło.
— Odgadła mię! powiedziała sobie. Jakże go kochać musi, kiedy tak nad nim czuwa!.... A ten nikczemny Jonquille nie przychodzi!...
Ksawery odprowadził Helenę na miejsce, i stanął sobie tak, aby mógł ciągle na nią spoglądać, póki przyzwoitość nie pozwoli mu znowu do tańca jej zaprosić. Helena z niezadowoleniem przyjąć musiała zaprosiny Alfreda, który obsypywał ją hucznemi komplementami, i przysięgał na honor, iż jego kamzelka nie była od Sztaubego.
Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/50
Ta strona została przepisana.