W San Domingo, zaczęła Margrabina, bez najmniejszego wzruszenia, był mulat, nazwiskiem Jonquille. Był on synem murzynki Pasiphae i służącego białego.
— Dosyć! poszepnął chrapliwie Carral, zgubię go.... zabiję nawet, jeżeli tego wymagać będzie potrzeba!...
Margrabina dalej rozmowę prowadziła, ale poprzednio, odpowiedziała przyzwalającem wejrzeniem na prośbę Carrala. Pomiędzy niemi układ na nowe stanął.
Nie przeszkodził wszakże pani Rumbrye ciągnąć opowiadania z wszelkiemi szczegółami, historyi Carrala. Zaczęła przerwać jej zatem nie mogła, zmieniła tylko nazwisko bohatera. Ale aby zmianą tą nie zmniejszyła powagi swej nad, mulatem, dodała kończąc.
— Znacie wszyscy, a przynajmniej po większej części tego błazna. Nie powiem wam dziś jego nazwiska; później, to może będzie mogło mieć miejsce....
Raz pozbawiony obawy, Carral wpadł w dawne zuchwalstwo. Nie chcemy przez to powiedzieć, iż nie był oburzonym, słysząc opowiadaną z dowcipnem szyderstwem historyę życia swego, ale doskonale pokryć umiał wzruszenie, tak dalece, iż pierwszy nalegał, aby Margrabina wyjawiła nazwisko mulata, który poważył się udawać szlachcica i jeden tylko Alfred głośniej od niego, życzenie to objawił.
— Słowo honoru, mówił ten młody panicz, dałbym 50 luidorów, abym mógł dowiedzieć się przezwiska tego łotra!
Margrabina wszakże nieugiętą się okazała, i tą rażą wielką pod względem wstrzemięźliwości zyskała sobie sławę.
Odchodząc od stołu wzięła Carrala pod rękę:
— Masz mi za złe, żem ci małą dała nauczkę?
— Dziękuję ci za nią pani, odrzekł Carral.
— W przyszłości bądź ostrożniejszym!... Jesteś więc zdecydowany słuchać mię.... Znasz zapewne niektóre z tych domów?....
Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/54
Ta strona została przepisana.