werym nie uczynił wrażenia. Mój zakład jest na twoje usługi, mamy tu różne gry, w sali na lewo écarle, na prawo Bouillota. Na drugiem piętrze ruletę, wista i brelan. Jest w czem wybierać... Na trzeciem piętrze zaś!... Skończ już panie Moutet, przerwał Carral...
— He! he! zawołał pan Moutet z cynicznym uśmiechem czy pan nie jesteś amatorem tego, co mamy na trzeciem piętrze?
Carral nakazał mu powtórnie milczenie.
— Dobrze, dobrze, pomruknął odwracając się pan Moutet. Czy stracisz pieniądze na pierwszem, na drugiem czy na trzeciem piętrze, to jedno i to samo, bo pieniądze zawsze w domu pozostają.
Ksawery podczas tej rozmowy czuł na sercu ciężar niesłychany. Wzrok jego obiegł koło stołu, i graczom bacznie się przypatrywał, ale niedostrzegł ani jednej znośnej twarzy. Oczy wszystkich miały wyraz odrażający i wlepione były w bankiera. Największa liczba tych panów lichą miała odzież, brudna, nędzna bielizna ukazywała się z pod dobrze pozapinanych surdutów. Kupy wszakże złota leżały przed niemi.
Kilka kobiet, świetnie ubranych, mieszało się pomiędzy grających. Należały one do tego, co pan Moutet na trzeciem piętrze posiadał.
Nie przyszliśmy tu po to, aby uwagi czynić, rzekł Carral.... Widok ten uroczym nie jest... Ale mniejsza o to?... Czy umiesz grać w wista?
— Nie, odpowiedział Ksawery.
— A w ekarté?
— Cokolwiek.
— To nie dosyć.... A w Bouillotę?
— Wcale nie.
— Będziemy zatem musieli wybierać pomiędzy ruletą
Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/81
Ta strona została przepisana.