trzydziestoma i czterdziestoma, są to gry równie szanowni wynalezione dla takich jak ty nieuków.... Nie będziesz grał sam, bankier cię zastąpi. No, objaw mi zdanie swoje, a id za własnem przeczuciem.
Zdaniem Ksawerego było odejść natychmiast, ale tak już zabrnął, że uczynić tego nie śmiał.
— Mam chęć grać w ruletę, odrzekł. — Carral wziął go pod rękę i zaprowadził na drugie piętro. Pan Moutet poprzedził ich.
— Pan chce spróbować rulety?
— Mam honor życzyć mu szczęścia.
Salon na drugiem piętrze był zupełnie tak urządzonym, jak i ten na pierwszem. W środku stołu, do którego cisnęli się gracze, był rodzaj okrągłej miednicy z brzegami dzielącemi się na małe kratki czerwone i różowe, każda z tych kratek miała swój numer. W samym środku miednicy, wkręconej w stół, wznosiła się rękojeść w około ją obracająca. Stół był okryty oprawnemi liczbami od Nru 1-go do 36-go.
— To jest Rouleta, powiedział Carral.
— Grajmy więc.
I usadowił Ksawerego na miejscu, które dopiero co opuścił biedny golec, zrujnowany tą fatalną maszyneryą.
Ksawery usiadł i przyglądał się.
Z początku nic nie rozumiał. Tłomaczenie stojącego za nim Carrala bardziej jeszcze myśli jego mieszało. Rękojeść się obracała. Mała kula, zręcznie przez bankiera rzucona, również się obracała, dotykając brzegów miednicy, a kiedy wpadła w jaką kratkę, głos bankiera jednostajny usypiający, podnosił się i dał się słyszeć w języku nieznanym.
„Czerwony, imper i brak.“
Albo:
Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/82
Ta strona została przepisana.