podobne, a jednakże miejsce mają. Ileż to dziwacznych napotykamy rzeczywistości.
— Sprawiedliwość wszystkiego dojść może, powiedział patetycznie urzędnik.
— Czy będzie mogła wyśledzić to, czegom ja sam nigdy dojść nie był w stanie?.... Nie śmiem powiedzić ci Prokuratorze...
Prokurator królewski wyjął zegarek.
— Wysłuchajże mię panie! zawołał Ksawery. Boże dozwól, abyś mi uwierzył.
Poczem w krótkości opowiedział o szczególnem wsparciu, które co miesiąc odbierał.
Uśmiech szyderczy i niedowierzający powstał na ustach poważnego urzędnika.
— Nie jest to zupełnie niepodobnem, lubo mało z prawdą zgodne.
— A jednakże to jest prawdą, przysięgam panu!....
— Czy może kto zaświadczyć w tym względzie?
— Wspomniałem o tej okoliczności jednemu tylko z przyjaciół moich?
— Zowie się?
— Juan de Carral.
— To jest cudzoziemskie nazwisko, rzekł Prokurator królewski; czemże się zajmuje?
Ksawery wachał się przez chwilę. Czuł, iż każda jego odpowiedź niepodobieństwem nacechowaną była.
— Nie śmiem odpowiedzieć panu na to, odrzekł nakoniec. Nigdym go się o to nie pytał.
— Aha! przerwał urzędnik. Jeden człowiek zaufanie twoje posiada, a nie znasz go dosyć, abyś wiedział.... To trudno jest pojąć.
Odsunął krzesło i powstał.
— Panie, powiedział z zimną obojętnością Prokurator
Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/91
Ta strona została przepisana.