mienić go. Bo zaledwo usta zamknął Prokurator Królewski, czarny żebrak drzwi otworzył; i wszedł nagle.
— Jakimże sposobem wejść tu zdołałeś? Kto jesteś? Czego żądasz? zapytał brwi marszcząc urzędnik.
— Moje bose nogi nie czynią chałasu, odrzekł Murzyn jestem czarny żebrak, pragnę ocalić to dziecię.
Ksawery spojrzał na niego z powątpiewaniem i zadziwieniem zarazem.
— Słyszałem wszystko, mówił dalej Murzyn. Zapytujesz pan, jakie ma środki utrzymania? Wyjawię ci takowe. Żądasz, aby człowiek uczciwy zaręczył za nim; otóż jestem.
To mówiąc, Murzyn wyprostował się i założył na pierś ręce. W jego szlachetnej twarzy malowała się duma z godnością połączona. Prokurator Królewski, który z początku złośliwym na niego spoglądał uśmiechem, poważną przybrał postawę, zasiadł powtórnie na ksześle i rzekł:
— Mów zatem!