— Szukam jej już przeszło lat dwadzieścia dwa, odpowiedział murzyn.
Młodzieniec smutnie głowę pochylił.
— Umarła!... nieznana!... poszepnął. Mogę przynajmniej czcić pamięć ojca, nazwisko jego będzie spadkiem moim.... Nazwisko jego!.... Nie wymieniłeś mi go jeszcze!
— Zwał się Kapitanem Lefebvre.
— Lefebvre, powtórzył Ksawery, jakby chciał nazwisko to w pamięci swojej wyryć.
— Paniczu, mówił dalej murzyn, gdyby Bóg był mu życia użyczył, nazwisko jego byłoby dziś nazwiskiem wielkiego Jenerała. Umarł młody i posiadał serce mężne i wzniosłe.
— Mów mi o nim! zawołał Ksawery, abym poznać mógł ojca mego! Kochał cię, nie prawdaż?...
I młodzieniec ściskał z uniesieniem rękę żebraka.
— Udarował mnie wolnością, odpowiedział ten ostatni, i w oku jego radość zabłysła. Pokładał we mnie zaufanie..... ja też oddałem mu się całkiem... kochałem go.... więcej jeszcze niż ciebie paniczu!... I z uniesieniem rękę Ksawerego ucałował.
— Nie gniewaj się, mówił dalej murzyn z słodyczą, iż przez chwilę mniemać ci pozwoliłem, żeś synem żebraka. Prokurator nie byłby mi uwierzył, gdybym był powiedział: „Czyniłem to dla tego, iż to jest syn mojego zmarłego pana...“
— To prawda, przerwał Ksawery. Twoje poświęcenie przechodzi wszelkie pojęcie. Oh! potrafię być ci wdzięcznym, szlachetny mój przyjacielu!
— Jesteś jego synem, odrzekł patetycznie murzyn. Żadna zatem nie należy mi się od ciebie wdzięczność! On rozkazał, a jam słuchał.
Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/99
Ta strona została przepisana.