Strona:PL Feval - Garbus.djvu/121

Ta strona została przepisana.

Ale książę znalazł przed sobą żelazny opór. W rozpędzie zyskał najwyżej kilka kroków.
Nie był to człowiek zdolny wzywać pomocy. Trzymał się dobrze i Bóg tylko wie, jakie trzej Hiszpanie mieli ciężkie zadanie! Pinto i Saldani byli obaj ranni.
W tej chwili, żelazna krata zamykająca nizkie okienko, obróciła się na zawiasach. Nevers znajdował się zaledwie o kilka cali od okienka. Okiennica otworzyła się, ale książę nie słyszał tego, tak ze wszystkich stron ogłuszony, był hałasem bitwy.
Dwaj ludzie zeszli jeden po drugim do fosy. Nevers nie widział ich wcale. Obaj trzymali w rękach obnażone szpady. Wyższy z nich miał maskę na twarzy.
— Zwycięstwo! — zawołał Paryżanin, który uczynił już kolo siebie wolne miejsce.
Odpowiedział mu śmiertelny okrzyk Neyersa.
Jeden z dwóch ludzi, którzy zeszli z okienka wyższy, z maską na twarzy przebił go z tyły szpadą.
Nevers padł.
Cios wymierzony był — jak wtedy mówiono — po włosku, to znaczy uczenie, tak, jak się robi chirurgiczną operacyę. I był wystarczający.
Upadając Nevers zdołał odwrócić głowę. Jego gasnący wzrok przeniknął maskę na twarzy zabójcy. Wyraz gorzkiego cierpienia ściągnął oblicze umierającego.