wiedzieć się, czy nie ma jakiej skargi przeciw, swemu mężowi.
Ale księżna przyjęła tylko jednego: starego kardynała Bissy, który przychodził w imieniu regenta. Filip Orleański polecił powiedzieć żonie swego przyjaciela, że wspomnienie Neversa żyje w jego sercu zawsze i zapewnie, iż cokolwiek może on, regent zrobić na korzyść wdowy po Neversie będzie spełnione.
— Mówcie księżno, — dokończył kardynał, — czego sobie życzycie?
— Nie chcę niczego — odrzekła Aurora.
Kardynał próbował ją wybadać. Starał się wywołać skargę, ale księżna uparcie milczała więc wyszedł z wrażeniem, że jest to kobieta napół obłąkana, i bolał nad losem Gonzagi.
Po wyjściu kardynała księżna pozostała nieruchoma i smutna, jak zwykle. Oczy jej patrzyły bezmyślnie; wyglądała, jak marmurowy posąg. Nie widziała nawet, że przez pokój przeszła Magdalena i położyła na klęczniku książeczkę do nabożeństwa, którą przyniosła ukrytą pod płaszcem. Potem stanęła przed swą panią z rękami skrzyżowanemi na piersiach, czekając na jakieś słowo lub rozkaz.
Księżna podniosła na nią martwe oczy.
— Skąd powracasz, Magdaleno? — zapytała.
— Z mojego pokoju — odrzekła służąca.
Oczy księżnej nakryły się powiekami. Przed chwilą, gdy wstała, aby pożegnać kardynała, ujrzała prze okno Magdalenę w ogrodzie
Strona:PL Feval - Garbus.djvu/218
Ta strona została przepisana.