Strona:PL Feval - Garbus.djvu/241

Ta strona została przepisana.

ale powinna być inną. I ta obojętność, którą uczuła w tej chwili, gdy serce jej powinno się otworzyć dla zaginionego dziecka, ta obojętność przerażała ją. Czyż była złą matką? Do tej obawy dołączyła się jeszcze inna. Jaką musiała być przeszłość tego zachwycającego dziecka, którego oczy błyszczały zuchwale, a wysmukła figurka miała zadziwiającą giętność. Cała zresztą postawa dziewczęcia miała na sobie piętno tej niezwykłej zręczności, zwinności i gracyi, których nie daje księżęcym córkom surowe wychowanie rodzinne?
Chavernv, który już zupełnie opamiętał się po nagłem wzruszeniu i żałował, że na chwilę wierzył Gonzadze, Chaverny wyraził myśl księżnej lepiej, niżby to ona sama mogła zrobić.
— Jest czarująca! — rzekł do Choisy’ego.
— Czyś ty naprawdę zakochany? — zapytał Choisy.
— Byłem, — odparł markiz, — ale nazwisko Nevers przytłacza ją i źle do niej pasuje.
To, czego Gonzaga zupełnie nie widział, Chaverny dostrzegł odrazu. Aby uchwycić takie odcienia, trzeba było mieć subtelną przenikliwość Aurory, kobiety i matki, lub wrodzoną delikatność odczuć tego młodego arystokraty.
Tymczasem dona Kruz oblana ciemnym rumieńcem, stała drżąca ze spuszczonemi oczami i nieśmiałym uśmiechem u stopni estrady. Tylko Chaverny i księżna odgadywali, jakie wysiłki czyniła nad sobą, aby trzymać opu-