Strona:PL Feval - Garbus.djvu/245

Ta strona została przepisana.

Czy głos ten pochodzi z nieba?
Gonzaga źle zrozumiał to nagłe wruszenie. Chciał zadać cios ostatni.
— O pani — zawołał — zwróciłaś się z prośbą do Pana wszechświata, Bóg ci odpowiada: widzę to, czuję, Twój dobry anioł jest w tobie i zwycięża podszepty złego. O, pani, nie odtrącaj szczęścia po tak długich cierpieniach mężnie znoszonych. Zapomnij o ręce, która daje ci ten skarb. Nie dopominam się o zapłatę, błagam cię tylko o jedno, spójrz na swe dziecko. Patrz, stoi oto drżące, złamane przyjęciem swej matki. Słuchaj głosu swej duszy, pani, ona ci odpowie.
Księżna patrzyła na donę Kruz, a Gonzaga mówił dalej z zapałem:
— Teraz, gdy na nią patrzysz pytam, na imię Boga żywego, powiedz, czy nie jest twoją córką?
Księżna nie zaraz odpowiedziała. Mimowoli zwróciła się ku kotarze. Głos dla niej tylko wyraźny odpowiedział:
— Nie.
— Nie — odrzekła z siłą księżna.
I śmiałym wzrokiem patrzyła na zgromadzenie. Nie bała się już. Kimkolwiek był ten tajemniczy doradca, tam, poza kotarą, miała do niego zaufanie, bo działał przeciw Gonzadze. A poza tem spełnił obietnicę z książeczki do nabożeństwa. Mówił: “Jestem”, przychodził z dewizą Neversa.
Tymczasem w sali krzyżowały się najrozmaitsze wykrzykniki.
Oburzenie Oriola i jego towarzyszy nie miało już granic.