Nie znałam dotąd miasta. Gdyśmy zobaczyli z daleka dzwonnice Pampeluny, zapytywałam co to takiego.
— To kościoły — odpowiedział mi. — Będziesz tu widziała wielu ludzi. Auroro, pięknych panów i piękne panie, ale nie będziesz już miała kwiatków swego ogródka.
W pierwszej chwili wcale nie żałowałam moich kwiatków. Zachwyciła mnie myśl widzenia pięknych panów i ślicznych pań. Wjechaliśmy do miasta. Szeregi domów ciemnych i wysokich zasłoniło nam niebo.
Za resztę pieniędzy jakie mu zostały Henryk wynajął mały pokoik.
W górach oddycham, świerzem powietrzem; miałam słońce, kwitnące drzewa, łąki i towarzystwo dzieci w moim wieku. Tutaj — cztery mury, a poza nimi długie szeregi domów szarych, smutnych i cichych.
Ciągle byłam samotna, bo Henryk wychodził rano a powracał wieczorem. Przychodził zmęczony z czarnemi rękami. Był smutny, tylko moje pieszczoty przywoływały mu uśmiech na usta.
Żyliśmy w biedzie i jadaliśmy suchy chleb; czasami jednak przynosił mi czekoladę i inne
Strona:PL Feval - Garbus.djvu/277
Ta strona została przepisana.
II.
WSPOMNIENIA Z DZIECIŃSTWA.