demii fechtunku w Mannheim i w Neapolu, mistrza sztuki wojennej przy Delfinie Francyi, i t. d., i t. d.”, zakończony “Opisem różnych cięć, ciosów i pchnięć używanych w natarciu i obronie, przez Venturą z tejże Akademii w Neapolu, poprawione i dopełnione przez J. F. Delambra profosa Kadetów Paryż, 1667”.
Nie dziw się mojej pamięci. To były pierwsze słowa, jakie przeczytałam. Umiem je, jak katechizm.
Henryk uczył mnie czytać na starym podręczniku fechtunku. Nigdy nie trzymałam szpady, w ręku, ale umiem dobrze teoryę fechtunku. Znam cięcie trzecie i czwarte, zwykłą zasłonę, cięcie proste i na odlew, dwa odbicia, zasłonę ogólną i złożoną, półkole, pchnięcie proste ciosy podstępne i wiele innych.
Książka nic nie znaczy, wierzaj mi, matko. Wszystko zależy od nauczyciela. Prędko zaczęłam odczytywać te bezsensowne piśmidła, ułożone przez czterch fechmistrzów, nieuków. Cóż mnie obchodziły brutalne zasady tej sztuki zabijania? Henryk pokazywał mi litery cierpliwie i łagodnie. On trzymał książkę, a ja słomką wskazywałam każdą literę, nazywając ją odpowiednio. Nie była to praca, lecz miła zabawa. Gdy dobrze czytałam, całował mnie. Potem klękaliśmy oboje i zmawiał ze mną wieczorną modlitwę.
Był mi matką! Matką tkliwą i próżną o swoją ukochaną córeczkę! Czyż mnie nie ubierał, czy nie czesał sam moich włosów! Jego
Strona:PL Feval - Garbus.djvu/287
Ta strona została przepisana.