Strona:PL Feval - Garbus.djvu/306

Ta strona została przepisana.

ła niego siedziały kobiety i mężczyźni. Trzy czerwonym blasku ognia widać było twarze chude o wydatnych rysach, a poza niemi poszarpane zręby skał.
Gdy tylko wyszliśmy z wąwozu zauważono naszą obecność. Dzicy ludzie posiadają nadzwyczajnie rozwinięte zmysły. Nie przestano jednak rozmawiać i pić naokoło ogniska, ale dwóch Cyganów powstało i poszło na zwiady. Flora wydała szczególny okrzyk, Cyganie zatrzymali się i na drugi jej okrzyk powrócili spokojnie do ogniska.
Na pierwszy rzut oka zdawało się, że za barwnem kołem Cyganów widać było jakieś czarne cienie, ale miałam się na baczności przeciw złudzeniom wzrokowym. Zamilczałam o tem, a gdy zbliżyliśmy do ogniska, nie widziałam już nic podejrzanego. A jednak gdybym była przestrzegła Henryka!
Gdy doszliśmy mniej więcej do środka doliny, jakiś wysoki mężczyzna, o ogorzałej twarzy, siedzący przy ognisku, wstał i podnosząc w górę długą rusznicę, zawołał coś do nas w swym wschodnim narzeczu. Flora odpowiedziała mu w tym samym języku.
— Witajcie! — rzekł potem do nas człowiek z rusznicą. — damy wam chleba — i soli, ponieważ to siostra nasza was przyprowadza.
Zbliżyliśmy się z ufnością. Przyjęto nas dobrze. Flora ucałowała nogi przewódcy, który uroczyście położył jej ręce na głowie. Potem ten sam wódz nalał wódki do drewnianego, rzeźbionego kubka i podał go ceremonialnie Henrykowi. Cyganie na nowo otoczyli ognisko. Je-