ną kreską. Zostały: Faenza i Saldani. Przy numerze 8-ym i 9-ym stały nazwisko: Pejrol i Gonzaga, obaj w Paryżu.
....Dwa lata go nie widziałam. Co robił przez te dwa lata i dlaczego trzymał to przedemną w tajemnicy? Dwa lata, dwa długie wieki! Nie wiem, jakim sposobem zdołałam żyć bez niego przez dni tyle. Gdyby mnie teraz z nim rozłączono, jestem pewna, że umarłabym! Zamieszkałam w klasztorze Sercanek. Zakonnice były dla mnie dobre, ale nie mogły mnie pocieszyć. Cała moja wesołość uleciała z moim jedynym przyjacielem. Nie miałam ochoty do śpiewu, ani do śmiechu.
Och! Ale, gdy przyjechał, byłam dobrze nagrodzona za wszystkie zmartwienia! Długa męka moja się skończyła. Wrócił mój ojciec ukochany, mój najlepszy przyjaciel, mój opiekun! Nie miałam słów, aby mu powiedzieć, jak bardzo byłam szczęśliwa.
Po pierwszych pocałunkach spojrzał na mnie uważnie i zdziwił mnie wyraz jego twarzy.
— Jesteś już dorosłą, Auroro, — rzekł — i nie myślałem, że zastanę cię taką piękną.
Byłam więc piękna! On uważał że jestem piękna! Piękność jest darem Boga, dziękowałam Mu za nią w głębi duszy. Miałam wówczas szesnaście czy siedemnaście lat. Dotąd nie miałam pojęcia, że można czuć tyle szczęścia, słysząc te słowa: “Jestem piękną.“ Henryk nigdy mi tego nie mówił:
Strona:PL Feval - Garbus.djvu/318
Ta strona została przepisana.