Strona:PL Feval - Garbus.djvu/336

Ta strona została przepisana.

patrzę na ruchliwe i hałaśliwe tłumy. Po drugiej stronie ulicy widzę duże domy. Na każdem piętrze mieszkają rodziny młode kobiety, które mają piękne i wesołe dzieci. Widzę także okna Palais-Royal, często wieczorami oświetlone, bo za niemi odbywają się dworskie bale. Świetne damy przejeżdżają karetami, a obok konno strojni kawalerowie. Słyszę taneczną muzykę. Czasami nie sypiam nocami. Ale gdy on obdarzy mnie jedną pieszczotą, jeżeli mu się wymknie jedno tkliwe słowo, zapominam o wszystkiem i jestem szczęśliwą.
Nie myśl, jednak moja matko droga, że mi na czem zbywa. Henryk spełnia każde moje życzenie, a czyż mam prawo czuć do niego pretensyę, że od pewnego czasu jest ze mną zimny i ceremonialny?
Czasami myślę, że może mój ród jest wyższy od niego, a może i moja fortuna. To go odemnie oddala. On jest delikatny. Boi się mnie kochać.
O, gdybym była tego pewną, z jaką radością wyrzekłabym się mojego bogactwa i zdeptała szlachectwo! Czemże są korzyści urodzeni — w porównaniu z rozkoszami serca?
Czyż mniej kochałabym cię matko droga, gdybyś była biedną prostą kobieta?
— Było to przed dwoma dniami, garbus przyszedł go odwiedzie.
Ale, prawda!....
Nie mówiłam ci nic, jeszcze o tym tajemniczym gnomie jedynej istocie, która nas odwiedza.
Garbus przychodzi do nas o każdej porze,